poniedziałek, 31 października 2016

Dziwne sny, znowu


Kim jest ta blondynka w nagłówku do tej pory pozostawało tajemnicą. To nie tak, że miało nią być. Po prostu nie miałam dobrego pomysłu na komiks z Luną. To Luna. Luna kiedyś się tu pojawi, tylko muszę w końcu narysować coś odpowiedniego do niej.
Ten sen miałam co prawda prawie rok temu, ale wciąż świetnie go pamiętam. Jakżebym miała nie pamiętać co mi się śniło w noc zakończenia ferii. Pomyślałam, że jego tematyka świetnie wpasowuje się halloweenowy klimat.
Moje sny zazwyczaj wpisują się w kategorię: jesteś ścigany/idę sobie gdzieś. Jeżeli nie uciekam przed jakimś palantem/potworem/agentami FBI/złymi mocami/ludźmi, których nie lubię, to zazwyczaj przemieszczam się, podróżuję, idę. Nigdy nie śniło mi się, że spadałam czy tonęłam. Jednym z moich dziwniejszych snów opierał się na siedzeniu schowanym w niskiej szafce.
Aby tradycji halloweenowej stało się zadość wrzucam zdjęcie mojej dyni. Jak widać wygląda bajecznie.

środa, 26 października 2016

W kolejce

Ale dawno tu Mietka nie było... zapewne wszyscy za nim tęskniliście. Mieczysław to taka istota, która zawsze poprawia mi humor, a dzisiaj jest on szczególnie zwalony.
Wiecie ostatnio byłam bombardowana emocjami i przeżyciami, które do najmilszych nie należą. Jednak staram się znów osiągnąć stan harmonii, odrzucać czarne myśli i jakoś przeżyć dobijające godziny spędzone na lekcjach. Na szczęście niedługo halloween, więc być może jakoś się rozerwę.
Czy u was w Lidlach też jest taka anomalia czasowa, przez którą stanie w tych wszystkich kolejkach wydaje się takie długie? Nie wiem jak to się dzieje, ale wtedy czas jakby staje. 
Wstawiam zdjęcie kawy z Maka, jedna z dobrych rzeczy jaka mnie spotkała. Nie dość, że dobra, to jeszcze kupiona z kuponów promocyjnych

poniedziałek, 17 października 2016

Esencja radości

Przedstawmy fakty jasno: ta herbata na prawdę nie jest dobra. Kupiłam ją, skusiła mnie tym, że była z ananasem. Tok myślenia był taki: herbata+ananas--->zielona herbata z ananasem jest dobra.
No a potem zaparzam sobie herbatę w kolejne zimne popołudnie i wyczuwam dominującą bananową nutę... no nie tak się umawiałam z tą herbatką, miała być cudna. 
Oczywiście Petronela nie omieszkała nie skomentować tego, że tylko ja kręcę nosem nad tą "cudnym" naparem. Przecież esencja czystej radości nie może smakować emo dzieciom. 
Sprostowanie nie jestem emo dzieckiem.
Miejcie dobry tydzień, wracam do randkowania z zbiorami do fizyki oraz prac nad pewnym projektem...

poniedziałek, 10 października 2016

Luluś


Czym jest Luluś? Dokładnie nie wiadomo. Ale wiecie co? Luluś już tu był.Miał być zupełnie nowy komiks, taki świeżutki jak z bułeczki z piekarni. No ale jednak... nie obijajmy w bawełnę, jestem leniem. Ostatnio moja kreatywność udawała inwalidę, ewentualnie była niedysponowana zupełnie jak dziewczyny na w-f cztery razy w miesiącu... Ale skoro nie ma komiksu o tym o czym miał być, będzie opowieść!W tym roku mojej klasie przypadł zaszczyt organizowania przedstawienia z okazji dnia nauczyciela. Mieliśmy przydzieloną do pomocy klasę pierwszą. Mijał sobie spokojnie wrzesień, a my nie myśleliśmy wcale o nadchodzącym październiku. No dobra, ja myślałam, ale w kwestiach halloweenowych. Wieczna niefrasobliwość naszej klasy sprawiła, że pierwszaki wzięły przedsięwzięcie na swoje barki. Osobiście jestem po części zawiedziona i po części szczęśliwa.Decyzja o tym kto weźmie organizację na swoje barki została podjęta kiedy mnie nie było, ahh klątwa wrześniowej choroby. Bo wiecie, miałam pomysł na scenariusz. Jeśli chodzi o moją pisarską stronę jestem dość ironiczna, satyryczna i mam tendencję do czynienia z wszystkich postaci idiotów. I taka była moja wizja przedstawienia: jedno wielkie typy uczniów i nauczyciel, z piosenkami, scenkami z życia owej szkoły i postaciami wziętymi z życia. Byłaby nawet ninja sprzątaczka. Ale po dogłębnej analizie doszłam do wniosku: przecież oni wszyscy się obrażą, bo nie zrozumieją, że to żarty... a ja jednak chciałabym mieć jeszcze jakieś życie w tym liceum. Teraz pozostało mi tylko mieć nadzieję, że pierwszaki nie zawalą sprawy. Że wyłamią się ze schematu gali oskarowej dla nauczycieli. Chyba jednak najbardziej zabolało mnie to, że nie będę mogła wystąpić... bo wiecie, w zeszłym roku na jasełkach robiłam furorę. Mimo iż śpiewały ze mną cztery inne dziewczyny, zgadnijcie kogo było słychać najbardziej? Oczywiście mnie, wiecie ma się ten głos wyćwiczony pod prysznicem na popowych hitach, piosenkach z musicali i ariach operowych.A czemu jestem szczęśliwa z obrotu spraw? Bo intuicja podpowiada mi, że moja klasa skopałaby to przedstawienie pod względem artystycznym. Nie, żebym piętnowała amatorskie nagrania na YouTube moich kolegów gamerów... nie skąd że...
Pozdrawiam was na ten tydzień zdjęciem mojego obiadu z wczoraj. Petronela mówiła, że było dobre. No wiecie w końcu ja robiłam. I jeszcze macie gratis w formie krzywego portretu, czyli mojej usilnej walki z art blockiem. 


MIEJCIE DOBRY TYDZIEŃ!

środa, 5 października 2016

Język polski


Hihihi... dwudniowa obsuwa... może nikt nie zauważy...
Cześć! Przyszła w końcu jesień jaką uwielbiam. Mokra, deszczowa i kolorowa (na swój sposób). Cud akurat chciał, że mogę siedzieć w domu i podziwiać wszech-cudowność kiedy jest jeszcze jasno. Klasa pojechała w Bieszczady, a ja zostałam... i nie chodzi tylko o to, że mam już trochę dość gór po wakacjach. Intuicja mi podpowiadała, że nie warto, szczególnie patrząc na to co ostatnio dzieje się wśród mojej klasy.
Jak pewnie większość z was się zorientowała jestem na kierunku ścisłym w szkole. Oznacza to tyle, że matmę kocham, a fizyki nienawidzę. Odkąd uczęszczam do tego uroczego miejsca, mam zaszczyt odbywania lekcji z najgorszą polonistką wszechczasów, pieszczotliwie nazywamy ją Dolores. Znudzeni więc solidarnie zastanawiamy się na co nam ten język polski. Słysząc anegdotę o dostaniu się na kierunek techniczny z pomocą punktów z matury z polskiego, wysunęliśmy wnioski: Język polski żywi nas i ubiera.
Chyba dostałam się w znów w szpony artblocka. Nie dość, że rysuje krzywe derpy, to jeszcze zdjęcia jakieś brzydkie, nawet po obróbce, słowa nieskładne. Nawet nie maluje paznokci, bo nie chce żeby wszyły krzywo. Zahacza to już o jakieś problemy psychologiczne? Nawet nie mam ostatnio, żadnych fajnych pomysłów... ktoś wie, jak się wydostać w tego stanu?
Rzucę wam tu jeszcze bonus. Rysunek z czasu ostatniego, naprawdę krzywy. Petronela twierdzi, że narysowałam siebie. Ja wiem swoje i twierdzę, że nie mogę być to ja. Złotych oczu nie mam. Za to końcówkami w odcieniu stonowanego różu bym nie pogardziła.
Miejcie dobry tydzień! Ja wracam do rozmyślań nad życiem, szczęściem i rzeczami.