niedziela, 12 lutego 2017

Pojemnik na jogurt czyni życie piękniejszym

Chwalenie martwej natury wchodzi mi w nawyk.
Kupienie tego pojemnika to kolejny krok w urozmaicaniu sobie jedzenia w szkole. Jak wiadomo, warunki korytarzowe nie rozpieszczają, a na codziennie jest się wielbłądem obładowanym piętnastoma kilogramami książek i innych takich. Pojemniczek jest lekki i nie wywołuje obaw w kwestii katastrofy jogurtowego tsunami.
Zaczęłam ferie! W końcu! Wszyscy już mieliśmy dość! Dwa tygodnie pozbawione zmartwień o to co odwalą nauczyciele i twoja nie do końca normalna klasa.
A tak w ogóle to nie wyjeżdżam nigdzie... od domu chyba w sumie oddalę się na około pięćdziesiąt kilometrów i to na mniej niż dobę.
Zerknijcie w poprzedni post, posprzątałam swoje szuflady i znalazłam parę ciekawych rzeczy.

Notatka z wykopalisk

Posprzątałam pokój. W końcu miałam na to chęć i to dogłębną. Nie dość że posprzątałam wszystko z wierzchu, to zajrzałam do głębin szuflad. Okazało się, że moja kolekcja balsamów do ust jest przerażająco liczna, tak samo jak ilość papieru do zarysowania i papieru już pokrytego rysunkami i jakimś innymi wypocinami. Co bardziej ludzkimi rysunkami pragnę się podzielić.



























Większość z tych odkryć zeszytowych to jednak trochę paździerz. Dla mnie łączą się one z nierealizowanymi tysiącami pomysłów na historie, które zazwyczaj początkowo mają zakrawać o komiks, potem odkrywam, że mi się nie chce, więc przetwarza się to na książki. No a potem dalej mi się nie chce, więc nic z tego nie wychodzi. 
Kopnijcie mnie w końcu w zad, żebym w końcu wzięła się do roboty twórczej, a nie sprzątała pokój i narzekała, jak to nie ma dizjanu i innych takich dekoracyjnych głupot.

niedziela, 5 lutego 2017

Ogień piekielny już czeka


Jak na górze widać skrupulatnie odliczam dni robocze do ferii. Już nie tylko my zaczęliśmy narzekać na ciągłą paradę zapiepszu, nauczyciele też do tego dołączyli. Oczywiście znaleźli się również nieliczni, którzy wciąż mają siłę by zepsuć twój niecny plan odjęcia sobie małej sterty roboty. Serdecznie ich nie pozdrawiam.
Mój kalendarz, pełen organizacyjnego chaosu, posiada również przyjazne dla oka bazgrołki. Jak na takie rysunki na yolo bez szkicu, czy rozrysowania typu koło, kreska, kreska to są całkiem niezłe. Prawdopodobnie wrzucę tu jakiś jak będą braki.
Trzymajcie kciuki bym przeżyła ten tydzień i nikogo nie zamordowała, bo ostatnio wszyscy działają mi na nerwy.