poniedziałek, 25 lipca 2016

Ten frajer od kapitanka

Kogo obchodzi to, że Thora nie było w Civil War?
Sytuacja przedstawiona w tym urokliwym komiksie zdarzyła się naprawdę. Petronela jest bardzo cięta na Kapitana Amerykę i jego koleżkę Bucky'ego. Zresztą ja też za nimi nie przepadam. Wiecie, team Iron man.
Już w tym tygodniu Animatsuri! Jeśli stanie się coś ciekawego to zapewne wrzucę relację z tego konwentu. Pewnie się stanie. 
Te wakacje upływają mi w nastroju: robię dużo rzeczy, a czuję się jakbym nic nie robiła. O co ci chodzi mózgu?! 

poniedziałek, 18 lipca 2016

Leniwa klucha

Jeśli wakacje rozleniwiają was do tego stopnia, że zasłonięcie żaluzji was przerasta, witajcie w klubie. Wakacje tak mnie rozleniwiły, to chyba przez nadmiar wolnego czasu, który mogę spożytkować tylko dla siebie. 
Rozpoczęłam grę "Ile odcinków twoich ulubionych seriali możesz obejrzeć?". Jestem już na bieżąco z Pretty Little Liars, obejrzałam prawie cały sezon Człowieka z Wysokiego Zamku. a przymierzam się do Shadowhunters i dalszego oglądania drugiego sezonu The Flash. Kurde, miałam oglądać filmy, nie seriale. W sumie obejrzałam Deadpoola i Piąty element, więc chyba się liczy.
Ale z rysowaniem na szczęście nie mam problemu. Oby tak pozostało.

środa, 13 lipca 2016

Jak zostać cyganem w jedną porę roku?


Cześć i czołem! Czy was też zastanawia to, jak ci ludzie potrafią tak łatwo się opalić? Mnie też. To podobna kategoria ludzi, jak ci którzy jedzą a nie tyją. Takie triki bym wolała znać.
Osobiście jestem z tych co przez cały rok są biali jak płótno, ewentualnie mają opaleniznę nerda.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Wyprawa do Wrocławia

Breslau Wrocław, miasto na Dolnym Śląsku, które ukradło mi serce. Pierwszą rzeczą jaka przychodzi mi do głowy gdy pomyślę o tym miejscu to krasnoludki i kościoły. Budynków sakralnych było tam tylko troszeczkę mniej niż w Krakowie, a ilość liliputów była nie do zliczenia. Po dwudziestu straciłam rachubę, a na pewno nie znalazłam wszystkich.



 Inną genialną rzeczą we Wrocławiu jest tamtejszy ogród zoologiczny. Chodziłam po nim prawie cały dzień, od godziny otwarcia do 16. Ogromny teren i wiele zwierząt. Bardzo podobała mi się małpiarnia, w której był leniwiec. Wisiał sobie, najzwyczajniej w świecie, pod sufitem i tylko przeginał się do jedzenia, a potem zwiał w kulkę. Jeszcze lepszą atrakcją było afrykanarium, czyli gigantyczne akwaria z zwierzętami wodnymi. Wyobraźcie sobie, wchodzicie do szklanego tunelu pod wodą, a nad tobą przepływa wielki żółw lub rekin, ewentualnie płaszczka. Wspaniałe, nie?
Plusem zoo było również to, iż można było podejść stosunkowo blisko do zwierząt, a same wybiegi były ciekawie urządzone. Stoisz i przyglądasz się wilkowi szaremu z odległości trzech, czterech metrów, ale wciąż czujesz się bezpiecznie, ponieważ stoisz za grubą, przeźroczystą szybą, a nad zwierzęciem rozwieszona jest metalowa siatka.



Odwiedziłam również ogród botaniczny. Lubię patrzeć na ładne, dobrze utrzymane rośliny. Sama nigdy zapędów do ogrodnictwa nie miałam, ale jednak lubię widok pięknych kwiatów. A jeszcze bardziej lubię rodzić zdjęcia pięknym kwiatom.




Gubiąc się Chodząc po starym mieście natknęłam się na filie uniwersyteckie. Wszystkie, które mi się nawinęły, były zlokalizowane w pięknych kamienicach lub starych budynkach. Mam fioła na punkcie budynków w stylu klasycystycznym oraz wszelkich przejawów historycyzmu w architekturze. Szkoda, że w języku polskim nie ma idealnego odpowiednika angielskiego vintage, stary ale w dobrym smaku. Ewentualnie ja go nie znam, co jest bardzo prawdopodobne. Uwiodło mnie również perfekcyjne wkomponowanie nowych budynków tuż obok tych zabytkowych.
Niestety, nie miałam okazji pozwiedzać bardziej nowoczesnych przestrzeni we Wrocławiu. Zapewne kiedyś powrócę do tego miasta by to nadrobić.




Wrocław jest naszpikowany muzeami oraz miejscami sztuki. Nie udało mi się pójść do wszystkich muzeów jakie chciałabym odwiedzić. Oczywiście byłam na Panoramie Racławickiej (udowodniłam sobie wtedy, że jestem nieźle szajbnięta. Sprawdzałam czy cienie są dobrze namalowane i próbowałam odkryć sekret jak Boller stworzył takie genialne drzewa. Natomiast Petronela musiała wysłuchiwać moich narzekań na cieniowanie nieba). Odwiedziłam też muzeum narodowe, które było cudownie obrośnięte bluszczem z zewnątrz. Obrazy średniowieczne jak zwykle wywoływały u mnie głupi uśmiech, natomiast te z renesansu oraz późniejszych okresów przywołały zachwyt. Jeśli chodzi o rzeźby to te zawsze mnie urzekają. Wystawa mody z czasów PRL-u dalej utwierdza mnie w przekonaniu, że moda z lat 50. to coś co trafia w moje gusta.

Po czterech dniach ciągłego przemierzania urokliwych uliczek nie miałam dość, czułam wręcz niedosyt, pomimo bólu w kostce. Najchętniej zostałabym tam chociaż dzień dłużej, ale zapewne to też by nie wystarczyło.