Większość z tych odkryć zeszytowych to jednak trochę paździerz. Dla mnie łączą się one z nierealizowanymi tysiącami pomysłów na historie, które zazwyczaj początkowo mają zakrawać o komiks, potem odkrywam, że mi się nie chce, więc przetwarza się to na książki. No a potem dalej mi się nie chce, więc nic z tego nie wychodzi.
Kopnijcie mnie w końcu w zad, żebym w końcu wzięła się do roboty twórczej, a nie sprzątała pokój i narzekała, jak to nie ma dizjanu i innych takich dekoracyjnych głupot.
niedziela, 12 lutego 2017
Notatka z wykopalisk
Posprzątałam pokój. W końcu miałam na to chęć i to dogłębną. Nie dość że posprzątałam wszystko z wierzchu, to zajrzałam do głębin szuflad. Okazało się, że moja kolekcja balsamów do ust jest przerażająco liczna, tak samo jak ilość papieru do zarysowania i papieru już pokrytego rysunkami i jakimś innymi wypocinami. Co bardziej ludzkimi rysunkami pragnę się podzielić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz