poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Animatsuri 2016


Animatsuri 2016. Przybyłam, spędziłam przemiło czas i wróciłam. Ów konwent odbywał się w Warszawie, w dniach od 29 do 31 lipca. Był to mój piaty konwent, a trzecia edycja Animatsuri na jakiej byłam. Tym razem dołączyłam do obsługi. Nie przedłużając zaczynam opowieści.
Cały konwent odbywał się w dwóch miejscach, conplace oraz sleepach. W centrum koferencyjno-szkoleniowym działo się wszystko, nic dziwnego. Masa cosplayerów, uczestników, atrakcje, wystawcy i artyści spędzali tam cały swój czas, by kiedyś tam wrócić, albo i nie, do Macza, w którym znajdowały się sleepy. 

CKS był gigantycznym terenem. Dwa budynki, z czego jeden to około pięć pięter oraz drugi, w którym dostępne były dwa. Przy takiej ilości ludzi było to bardzo dobre rozwiązanie. Nie było zbytniego tłoku, wszędzie dało się przejść. Jednak minusem tak dużego obszaru była trudność w natknięciu się na swoich znajomych. Często żeby kogoś znaleźć i nie musieć zbyt długo szukać dzwoniłam do tej osoby, niestety, nie miałam do wszystkich numerów, więc poszukiwania były utrudnione. Długie poszukiwania pozwoliły mi znaleźć inne ciekawe cosplaye. Zatem nic złego.

Nie poszłam na żadną atrakcję. Sale były słabo oznaczone, a na to co mnie interesowało niestety się nie wyrobiłam lub zapominałam o tym. Wydarzeniem, na którym się zjawiłam były scenki cosplayowe. Wielkie uznanie dla pana Tomasza Knapika, który uczynił to wydarzenie czymś specjalnym. Jeżeli chodzi o same scenki, naprawdę nieliczne były godne uwagi. Scenki jednoosobowe w większości były denne, wyjątek stanowiła scenka z Overwatcha. Ze scenek grupowych najbardziej podobała mi się scenka z Gravity Falls (zresztą osoby odpowiedzialne za to przebranie świetnie wcieliły się w Dippera oraz Mabel. Peruka Mabel nawet miał idealnie odwzorowane napuszone loczki na końcówkach). Tegoroczne scenki cosplayowe były gorsze niż w latach poprzednich. Wraz z moimi znajomymi zrobiliśmy napis „SPRZEDAM OPLA”, jednak nie zrobiliśmy takiej furory jak Szajna na scenie.

Jeśli chodzi o wystawców to była bardzo pozytywnie zaskoczona. Jeszcze przed konwentem próbowałam szukać stron internetowych sprzedawców. Było to utrudnione, a chciałam mniej więcej oszacować ile powinnam wziąć pieniędzy. Bardzo żałuje, że nie kupiłam niczego z alei artystów, a były tam świetne płócienne torby oraz piękna pocztówka z Dipperem z Gravity Falls, Wirtem z Over the Garden Wall oraz Marco Diazem z Star Buttefly kontra Siły Zła. A miałabym co powiesić na tablicy korkowej.

Jeśli już jesteśmy przy sprawach wystawców i kupowania rzeczy to kupiłam tylko mangę od wydawnictwa Waneko oraz dwa wisiorki ze stoiska ShiroNeko. Nie liczę jedzenia, bo w sumie kupowałam same napoje. Genialną kawę z Tayaki House oraz, trochę za słodki jak na mój gust, ananasowy napój Mogu Mogu od Herady.



W Maczku panował spokój. W sobotę jedynymi osobami, które przebywały tam w ciągu dnia, byli helperzy. Nas zresztą też było tam mało. Spokój, cisza. Dużo czasu siedzieliśmy na bufecie, oglądaliśmy anime, bajki oraz klipy na YouTube. Jeśli chodzi o uczestników konwentu mało kto wiedział, że taki świetny bufet istnieje! Uświadamialiśmy ich o tym, polecając Maczkowy bufet bardziej niż ten w CKSie.

Podsumowując, mimo iż byłam nieźle zmęczona po całym konwencie świetnie się bawiłam. Widziałam tyle fajnych przebrań, gadałam z pozytywnymi ludźmi, wróciłam z dobrymi zdobyczami, zobaczyłam jak wygląda praca obsługi konwentu oraz jadłam pyszne rzeczy. Jak zwykle social, który często nie jest motywacją do przyjazdu na konwent, był świetny. Wiecie, robienie przypinek przez sześć godzin w nocy naprawdę zbliża do siebie ludzi.
Ponarzekać mogę jedynie na dość dużą odległość między conplacem a sleepami, zgadnijcie kto spóźnił się na transport do CKSu i musiał czekać całą przerwę techniczną na kolejny? Tak ja.
Na pewno nie jest to ostatni konwent na jaki się wybieram. Chciałabym kiedyś pojechać na Pyrkon lub Magnificon, ponieważ nie byłam jeszcze na żadnym z konwentów poza tymi w Warszawie. Wszystko jeszcze przede mną.   










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz